- Na początek obieramy i kroimy w kawałki, popularną także w naszym kraju, włoszczyznę. Wkładamy ją do garnka, zalewamy wodą i doprawiamy (wrzucając między innymi liść laurowy). Ten wywar gotujemy około 45 minut – cały czas zastanawiając się, dlaczego to co robimy nosi nazwę fiskesuppe, czyli zupa rybna…
- Odpowiedź nie przyjdzie od razu – w trakcie gotowania wywaru obieramy ziemniaki i kroimy je w kostkę a także ścieramy ogórki – koniecznie na tarce o grubych oczkach!
- Do ugotowanego i bulgoczącego wywaru najpierw dodajemy ziemniaki (to jest norweska zupa rybna? Serio?), a po około 10 minutach – pokrojonego w kawałki łososia (nareszcie, nazwa norweska zupa ziemniaczana z łososiem nie wzięła się znikąd!).
- Przed nami ostatni etap i zupa rybna po norwesku będzie gotowa: dodajemy kiszone ogórki i gotujemy je na małym ogniu przez około 10 minut. Na sam koniec wrzucamy pokrojony koper…
- Całość zajęła nam około godziny, ale przygotowaliśmy danie, które pozwoli się nasycić na następnych kilka! Wszak skandynawska zupa rybna niejednokrotnie ratowała dzielnych marynarzy od głodu! A o tym, że łosoś MOWI czuje się w zupie jak ryba w wodzie przekonacie się również dzięki tym przepisom: zupa piwna z serem cheddar i cygaretkami z ciasta filo, zupa grzybowo-rybna z łososiem MOWI.
PS
Jeżeli będziecie częstować tą zupą gości, to pamiętajcie, że śpiewanie szant podczas nalewania daje plus 10 punktów do smaku!