- Na początek powstaje glazura miodowo-sojowa. W tym celu mieszamy ze sobą drobno starty imbir, sos sojowy, miód i pieprz – tak, aby powstała jednolita masa. Do niej wkładamy łososia MOWI – teoretycznie łosoś w glazurze jest już gotowy, praktycznie – nie jest. Łosoś w glazurze musi się zamarynować więc dajemy mu na to kilka godzin – w lodówce i świętym spokoju.
- A sami pożytkujemy ten czas na przygotowanie reszty przepisu. W tym celu bierzemy soczewicę i wkładamy ją do jednego naczynia z ryżem, cynamonem i solą. Mieszamy i wrzucamy do garnka z wrzącą wodą.
- Całość gotujemy aż do momentu, w którym uznamy, że jest już ugotowane. Proponujemy aby ten moment nie wystąpił ani zbyt szybko, ani też za późno. Niech wyznaczy go miękkość soczewicy, a czas gotowania czerwonej soczewicy to zazwyczaj około 15 minut.
- Zabieramy się za ogórka, kroimy go w plastry i marynujemy – dla odmiany w occie, chilli i cukrze. Kiedy ogórek leży już w zalewie, łuskamy granat.
- Zamarynowanego łososia wstawiamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika w naczyniu żaroodpornym i pieczemy ok 10 minut. Uważnie – tak żeby nie wysechł, bo ma to przecież być łosoś w glazurze!
- A sami w tym momencie zajmujemy się sałatką – miksując ogórka, granat oraz kiełki.
Ostatni element łososia w glazurze miodowo-sojowej czyli sos malinowy. Owoce malin gotujemy z cukrem i amaretto aż do momentu uzyskania jednolitej konsystencji.
Reasumując: mamy upieczonego łososia w glazurze miodowo-sojowej. Mamy soczewicę z ryżem. Sałatkę. Oraz sos malinowy. Mamy wszystko! Części naszego dania układamy na talerzu i przyprawiamy do smaku. Voila! Staliście się właśnie specjalistami od glazury! Jeżeli staliście się również fanami połączenia łososia MOWI z owocami spróbujcie koniecznie wędzonego łososia MOWI z pieczoną dynią z ananasem i sosem jogurtowym i makaronu azjatyckiego z sosem śliwkowym.