- Na początek coś na tłusto czyli – podsmażanie cebuli. Rzecz jasna na oliwie – gdyby ktoś z Was jeszcze nie do końca ogarniał otaczającą go rzeczywistość.
- Do niej dodajemy obrane i pokrojone w kostkę albo jakkolwiek ziemniaki, marchew, selera, ziele angielskie i liść laurowy. Patrzymy jak całość się smaży i od czasu do czasu, leniwie przewracamy na drugą stronę tak żeby spiekło się równomiernie.
- Kiedy dokonamy już tego, skomplikowanego dziś, dzieła – czas przełożyć całość do większego naczynia, które zalejemy bulionem warzywnym. I będziemy gotować, a właściwie będzie gotował się sam a my będziemy mieli czas na patrzenie w niesprecyzowaną dal lub przypominanie sobie nocnych dokonań (oklaski). Zupa regeneracyjna właśnie zaczyna materializować się na naszych oczach.
- Do gotującego się bulionu dodajemy ogórki kiszone, wcześniej lekko starte (lepiej kupić więcej, ogórki mają tak doskonały smak…) oraz sok z ogórków. Całość doprawiamy śmietanką i, patrząc w dowolnie wybrany punkt, gotujemy.
- Łososia MOWI i dorsza kroimy w kostkę – to także świetna odpowiedź na to, co jeść w Sylwestra? Obie rybki wrzucamy do gotującego się wywaru i nasza zupa na kaca jest już prawie gotowa.
- Całość doprawiamy solą i pieprzem, a potem w celach zachowania godności i ulepszeń wizualnych posypujemy koperkiem i różowym pieprzem. Ten ostatni punkt ma znaczenie w gruncie rzeczy tylko i wyłącznie autosugestywne ale i tak warto go wykonać – od razu poczujecie się lepiej, a zupa regeneracyjna dopiero przed Wami!
Smacznego i nie zastanawiajcie się czy było warto. Było! A na jutro polecamy zupę piwną z serem cheddar i cygaretkami z ciasta filo i łososia z paprykowymi chipsami i salsą