- Na początek – myjemy pora i kroimy go na około 10 centymetrowe kawałki.
- Bierzemy szalotkę, obieramy ją i wkładamy razem z pociętym porem do naczynia żaroodpornego.
- Do naczynia dodajemy też tymianek, sól, pieprz oraz oliwę – francuski pasztet z łososia musi zaskakiwać feerią smaków!
- Naczynie przykrywamy folią aluminiową i pieczemy około 40 minut w temperaturze 150 stopni Celsjusza.
- Studzimy. Na chwilę zapominamy.
- Terrina z łososia powstaje w specjalnej formie – wykładamy ją folią do żywności, na niej delikatnie lądują plastry łososia wędzonego na zimno MOWI – tak aby część z nich wystawała poza formę.
- Pora na łososia wędzonego na ciepło – rwiemy go na kawałki, do których dodajemy roztopione masło i ubitą uprzednio śmietanę (nie wspominaliśmy wcześniej, ale to przecież chwila…).
- Wszystkie składniki francuskiego pasztetu z łososia są już gotowe, pora na finał!
- Część farszu wykładamy na dno formy (na której leży już nasz łosoś).
- Jeśli robienie pasztetu czy też terriny brzmi dla Was mało obrazowe pomyślcie o tym jak o roladzie z łososia, której zewnętrzną warstwą jest łosoś wędzony na zimno.
- Na łososiu, na którym leży farsz kładziemy pora oraz szalotkę, a na nim kładziemy resztę farszu.
- Plastry łososia zakładamy na siebie i – przed nami moment wymagający cierpliwości: wstawiamy całość do lodówki na mniej więcej 12 godzin…
- Pół dnia minęło, nasza terrina z łososia jest gotowa – jednak przed podaniem jej gościom warto pokroić ją w plastry. Voila i smacznego!
O tym, że terrina z wędzonego łososia to przysmak, dla którego można stracić głowę przekonała się sama Maria Antonina – z pewnością niejednokrotnie gościło na jej stole. Powiemy Wam w sekrecie, że my też planujemy rewolucję, ale trochę inną niż ta francuska. Błękitna Rewolucja to nasz plan na zrównoważony rozwój planety i uratowanie oceanu, rzućcie na niego okiem w wolnej chwili i dowiedzcie się o nas więcej.