- Marynowanie to bardzo dumne słowo, które czasami może trochę onieśmielać. Ale spokojnie – tym razem wystarczą nam 3 składniki i pół godziny. Do małej miski wsypujemy cukier, wlewamy świeży sok z pomarańczy i ocet. Dokładnie mieszamy, aż do uzyskania jednolitej konsystencji.
- Rzodkiew obieramy i kroimy wzdłuż, na bardzo cienkie plastry. Najlepszy i najszybszy efekt osiągniemy, robiąc to obieraczką do warzyw lub maszynką do julienne. Plastry dokładnie mieszamy z marynatą – tak, by w całości się w niej zanurzyły.
- Rzodkiew zanurzoną w pomarańczowej zaprawie odstawiamy na obiecane 30 minut. (Podpowiadamy, że to trochę krócej niż 7 odtworzeń Last Christmas, zleci szybciutko.) Po upływie tego czasu odcedzamy zamarynowane już plastry i przełączamy piosenkę.
- W innym, niewielkim naczyniu mieszamy mak i startą skórkę pomarańczy. To właśnie te składniki wprawią łososia w świąteczny nastrój. Możemy być pewni, że dzięki MOWI nasza sałatka z rzodkwi zachwyci każdego, kto jej spróbuje.
- Marynowane plastry rzodkwi łączymy z mieszanką maku i skórki pomarańczowej. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Warto pamiętać, że dosolić można zawsze – w drugą stronę niestety się nie uda.
- Nasza świąteczna (mamy składniki, które to potwierdzą!) sałatka z rzodkwi już za moment będzie gotowa. Wybieramy talerze, które pokażą gościom, że oprócz dobrego smaku mamy także gust – i zabieramy się za serwowanie.
- Na plastrach rzodkwi układamy plastry wędzonego łososia MOWI i posypujemy posiekanym szczypiorkiem. Zielony akcent dopełni staranną kompozycję smaków i sprawdzi się jako dekoracja.
Wyszło pięknie i pysznie! Łosoś MOWI świetnie zna się na świątecznych smakach. I chyba tylko karp się z nami nie zgodzi – prawdopodobnie z zazdrości.
Smacznego!