- W garnku lub na głębokiej patelni podgrzewamy olej i smażymy prażynki krewetkowe. Siadając przy stole opowiadamy prawie mrożące krew w żyłach historie o przygotowaniu prażynek, ale wspominamy, jak pięknie się rozwijały.
- W opcji numer dwa – wyjmujemy z paczki gotowe prażynki, ale przy stole opowiadamy wszystkim jak trudno było je usmażyć.
- Jeśli smażyliśmy prażynki, warto odsączyć je z oleju na ręczniku papierowym. Jeżeli wyjęliśmy je z paczki – można położyć je na talerzu i po prostu popatrzeć jak leżą…
- Prażymy sezam na patelni, rozkoszując się jego delikatnym zapachem – do lekkiego przyrumienienia.
- Siekamy czerwoną cebulę, szczypiorek i kolendrę – bardzo drobno.
- Teraz zajmujemy się owocami – wyciskamy sok z cytryny i łuskamy ziarenka granatu
- Połowę łososia siekamy jak na tatara, skrapiamy cytryną, a następnie mieszamy z podprażonym sezamem, posiekanym szczypiorkiem, kolendrą i czerwoną cebulą, powstrzymując się skutecznie, by zaraz po wymieszaniu natychmiast go nie zjeść.
- Drugą połowę łososia kroimy na niewielkie kawałki, którymi potem udekorujemy prażynki krewetkowe z łososiem. Dopasujcie wielkość kawałków do wielkości prażynek. Warto w tym miejscu przypomnieć, że MOWI jest delikatny, więc niezmiernie łatwo jest go podzielić na mniejsze części, po prostu delikatnie go krojąc lub rozdzielając.
- Awokado kroimy w cienkie plastry.
- Prażynki krewetkowe z łososiem mają swój określony porządek: układamy na nich po kolei: wcześniej przygotowaną mieszankę z posiekanym łososiem a potem plastry awokado…
- …a na samym szczycie układamy niewielkie paski delikatnego łososia wędzonego MOWI.
- Prawie na koniec zostawiamy rzecz najtrudniejszą i najbardziej pracochłonną – otwieramy słoiczek kawioru.
- Fantazyjnie, albo na bogato, czyli tak, jak kto lubi, posypujemy czarnym kawiorem i pestkami granatu.
Ta przekąska pozwoli Wam połączyć smak mroźnej Norwegii i egzotycznej Azji. Brzmi ciekawie, może nawet intrygująco, a jeszcze ciekawiej smakuje. Nyt måltidet – co po norwesku znaczy – smacznego!