- Posiekany czosnek smażymy na oliwie – na małym ogniu i krótko, aż się zeszkli. Uważamy, żeby go nie spalić bo zrobi się zbyt gorzki i nic już tego potem nie zmieni. Czosnek tak ma.
- Na patelnię z czosnkiem dorzucamy szpinak i ugotowaną komosę ryżową, doprawiamy solą i pieprzem do smaku i chwilę smażymy. Chcemy żeby liście szpinaku trochę „zwiędły” i składniki elegancko się wymieszały.
- Szpinak przekładamy na talerz i kładziemy na nim ser feta. Aranżujemy ten zestaw według uznania i cieszymy się, bo idzie nam bardzo sprawnie. Czas na sadzone jajko.
- Rozgrzewamy na patelni olej, ale nie przesadzamy z ogniem, dalej interesują nas rejony średniego rozgrzania. Na patelnię wbijamy jajko i posypujemy solą i pieprzem. Jeśli skwierczy, to zmniejszamy ogień, bo nie powinno.
- Wzorcowe jajko sadzone ma ścięte białko, ale płynne żółtko. Zazwyczaj osiągnięcie tej nirwany zajmuje około dwóch minut. A kto woli ścięte żółtko, musi poczekać troszkę dłużej. Znamy dużo ludzi, których płynne żółtko przeraża i szanujemy to.
- Jajko już posadzone i ścięte tak, jak lubicie najbardziej, przekładamy na talerz obok szpinaku z fetą, ponieważ tam jest jego miejsce.
- Nie zapominamy oczywiście, że jest to przepis na śniadanie z wędzonym łososiem – najlepsze (i najłatwiejsze) trzymaliśmy na koniec. Porcję MOWI z quinoą dzielimy na mniejsze kawałki, możemy go poszarpać albo pokroić.
- Rybę układamy na talerzu z odpowiednią troską i śniadaniowy łosoś ze szpinakiem z fetą gotowy!
Smacznego!
A jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki, to sami już dobrze wiecie, że łosoś MOWI to prawdziwy nr 1