- Skórkę limonki ścieramy na najmniejszych oczkach tarki i mieszamy ze śmietaną. I to w zasadzie tyle w kwestii naszego dodatku zwanego dipem. Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze.
- Papryczki rozcinamy wzdłuż, ale uważamy, żeby zostały w jednym kawałku. Wyciągamy z nich pestki i usuwamy białe błonki – to właśnie te części są najbardziej pikantne. Pro–tip: zanim dotkniecie twarzy po czyszczeniu papryczek, koniecznie umyjcie ręce. Papryczki mają tę magiczną moc, że czasami wystarczy dotknąć się w brodę, żeby rozbolały nas oczy.
- Pełni nadziei, że nikt nie łzawi, przechodzimy do łososia MOWI. Z pomocą ostrego noża oddzielamy skórę od ryby. Następne kroimy oczyszczone kawałki łososia w poprzek, na cienkie plasterki (około 0,5 cm grubości).
- Pokrojoną rybę nacieramy solą i słodką papryką. Pamiętajcie, żeby nie przesadzić z przyprawami na tym etapie. Powtarzamy to jak mantrę – dosolić zawsze można, w drugą stronę nie da rady.
- Nacięte papryczki faszerujemy kawałkami łososia w przyprawach. Wkładamy rybę – na bogato – dopóki nie zabraknie miejsca. Serio! Dodawajcie kawałki łososia i upchajcie go lekko palcem, aż upewnicie się, że kolejny już naprawdę nie wejdzie.
- Grillujemy pod przykryciem kilka minut. Jeśli wasz grill nie jest wyposażony w pokrywę, to użyjcie do przykrycia pokrywki z kuchni. Uważajcie tylko na przykrywki z plastikowymi elementami – mogą się stopić.
- Po kilku minutach grillowania posypujemy papryczki serem i ponownie zapiekamy chwilę pod przykryciem. I… Wygląda na to, że grillowane papryczki z łososiem są gotowe! Przyznacie sami, że to naprawdę apetyczny widok. Smacznego!
Jeśli przygotowujecie grillowane papryczki z łososiem dla swoich gości, to upewnijcie się, że macie składniki na ewentualną dokładkę. Szybko znikają ze stołu i każdy chce więcej.