
Wojaże rozpoczynamy od usmażena suchego (tak!) makaronu. Wrzucamy go na patelnię z gorącym tłuszczem i smażymy aż nabierze rumieńców. Kiedy lekko zbrązowieje to znak, że przyszedł czas na ryż. Też suchy! Dodajemy go do makaronu, a z nim gałkę muszkatołową, goździki i cynamon. Zapachy unoszą się w kuchni, a my czujemy się jak bohaterowie opowieści z 1001 nocy! Orientalny ryż i orientalny makaron już miksują smaki.
Następnie orientalny makaron i orientalny ryż zalewamy bulionem (wege lub mięsnym) i gotujemy – tak, aby nabrały miękkości. Jeśli bulion wyparuje zbyt szybko, podlejcie go na patelnię jeszcze raz.
W czasie, kiedy orientalny ryż i orientalny makaron dochodzą do siebie, my zajmujemy się marynatą do łososia. Wszystko, co nam potrzebne to popularna mieszanka przypraw znana jako curry. Wystarczy, że połaczycie je z oliwą i solą i marynata gotowa! Zawsze świeży i sprężysty łosoś MOWI szybko wchłania aromaty, zatem nie ma potrzeby, aby wylegiwał się w niej długo. Wystarczy nasmarować go marynatą i od razu wysłać do piekarnika. Łosoś curry wymaga pieczenia przez 15 minut w temperaturze 180 stopni z termoobiegiem.
Pora na sosy, z którymi łosoś curry będzie miał jeszcze bardziej podkręcony smak. Pierwszy wariant to sos jogurtowy. Łączymy jogurt, startego na grubych oczkach ogórka (uwaga: należy go pozbawić nasion), czerwoną cebulę, miętę (posiekane), kminek, chilli i sól. Proste, prawda? Drugi, sos paprykowy jest nieco trudniejszy niź sos jogurtowy, ale bez przesady – i z nim dacie sobie radę. Tu wystarczy wymieszać drobno pokrojone zielone paprykI (zwyczajną i chilli), posiekane miętę i kolendrę, kumin i sól.
Gotowi na orientalne doznania? Gdy po 15 minutach pieczenia łosoś curry jest gotowy podajemy go z ryżowym makaronem (lub jak kto woli makaronowym ryżem). Do tego serwujemy sos jogurtowy i sos paprykowy. Oto prawdziwa uczta Szeherezady!